Borussia pomimo trzech goli, wszystkich zdobytych przez Erlinga Haalanda nie zdołała pokonać plasującego się w Bundeslidze o dziesięć pozycji niżej VfL Bochum. Gra rozwinęła się niezwykle szybko, i to nie Borussia była na prowadzeniu.
Szybka piłka
Pomimo, że w teorii to Borussia powinna być mocniejszą drużyną to zawodnicy Bochum bardzo szybko ruszyli do ataku. Ich nacisk był niezwykle skuteczny, bowiem pierwsza bramka padła już w 3. minucie od pierwszego gwizdka sędziego. Serię goli rozpoczął Sebastian Polter, a pięć minut po nim kolejnego gola zdobył już Gerrit Holtmann. Przy obu bramkach asystował Takuma Asano.
Borussia dość szybko zyskała szansę na wyrównanie wyniku. W 18. minucie podyktowany im rzut karny przekuł na gola, młody szwedzki snajper Borussi Erling Haaland. Dwanaście minut później sytuacja się powtórzyła i Haaland znów podchodził do rzutu karnego. Dzięki jego celności w 30. minucie w końcu udało się wyrównać wynik do 2:2.
Sprawne wykończenie przeciwnika
Jednak walka o bramki nie zakończyła się na pierwszej połowie. Zawodnicy Bochum mieli bardzo jasny cel, i było nim wygranie tego meczu. Nawet jeśli oznaczało to szaloną walkę z wicemistrzem Bundesligi.
Jednak BVB udało się wcześniej wysunąć na chwilowe prowadzenie. W 62. minucie Erling Haaland ponownie zdobył, trzecią już swoją bramkę tego spotkania. Przez niedługi czas Borussia cieszyła się z prowadzenia 3:2. Jednak w 81. minucie wynik ponownie został wyrównany. Juergen Locadia doprowadził wynik do 3:3, a cztery minuty później to Bochum zyskało łatwiejszą szansę na decydującą bramkę. Do rzutu karnego podszedł Milos Pantanovic i w 85. minucie zdobył czwartą bramkę, która zapewniła Bochum zwycięstwo.
Dzięki wygranej drużyna nie musi obawiać się już eliminacji z Bundesligi. Jak widać czasami wizja przegranej naprawę potrafi motywować. Czego niestety nie mieliśmy okazji obejrzeć podczas niedawnego starcia z Bayernem Monachium.