Pomimo coraz bardziej napiętej sytuacji w Europie, spowodowanej oczywiście toczącą się od kilku dni wojną w Ukrainie. Aby okazać wsparcie dla dzielnie broniącego się narodu, przed rozpoczęciem meczu zawodnicy obu drużyn, wraz z sędziami rozwinęli na boisku baner. Na tle niebiesko-żółtej flagi przeczytać można było napis „Gemeinsam für den Frieden” otoczony białymi gołębiami. Polskie tłumaczenie zdania brzmi „razem dla pokoju”.
Kolejna ciężka rozgrywka
Piłkarze Borussi Dortmund wciąż nie mogą wrócić na dobrą drogę. Remis nie jest najgorszym wynikiem, jaki mogli wywalczyć jednak po drużynie kalibru BVB wszyscy spodziewamy się czegoś więcej. Szczególnie po ostatniej passie porażek i coraz większej przepaści pomiędzy nimi a Bayernem Monachium.
Już patrząc na pierwsze minuty gry można się było zacząć frustrować. Żadna z drużyn nie potrafiła przejąć prowadzenia; a na pierwszą bramkę przyszło nam czekać prawie do końca pierwszej połowy. Nie można nawet mówić o poprawie gry drużynowej piłkarzy Borussi, bo bramkę praktycznie samodzielnie zdobył jeden zawodnik. W 35. minucie gry, Thorgan Haazard ruszył w stronę pola karnego Ausburga. Dzięki zwinnej akcji ominął zarówno obrońców drużyny jak i bramkarza, tym samym w końcu otwierając wynik.
Polak psuje krew BVB
Warto również wspomnieć o bramkarzu drużyny Ausburga. Gdyby nie Rafał Gikiewicz, piłkarze Borussi mieli by ogromną szansę na wygranie spotkania. Gikiewicz zabłysnął szczególnie w 51. minucie, gdy zdołał obronić celny strzał Donyella Malena. W takich przypadkach ciężko złościć się na skuteczność bramkarza przeciwników, widząc jak świetną grę prezentuje sobą nasz rodak.
Trudno z resztą winić bramkarza, za przegraną przeciwnej drużyny. Możemy się za to złościć, że Gregor Kobel utracił bramkę, doprowadzając do wyrównania wyniku. W 78. minucie Sarenren Bazee wykazał się niezwykle sprawną akcją, i dobił piłkę z główki prosto do bramki Kobela.
Jeszcze nie tak dawno do lidera Bundesligi, BVB dzieliło sześć punktów. Obecnie różnica ta wynosi już osiem. Można już więc z pewną dozą realizmu uznać, że jest naprawdę mała szansa na dogonienie przeciwnika.